Zazwyczaj zachowuję myśl przewodnią wpisu na koniec, tym razem jednak będzie inaczej. Chyba będzie łatwiej zrozumieć, dlaczego tym razem mój blog jest taki chaotyczny ;)
A mianowicie, wszyscy obcokrajowcy zgodnym chorem twierdzą, że życie w Wietnamie jest proste, łatwe i przyjemne. Po zaledwie paru tygodniach przyłączam się do tego chóru i również powtarzam: jest lekko. Na tyle lekko, że przestaję zauważać różnice kulturowe. Aż się wystraszyłam, że chyba się zrobiłam nieczuła na uroki obcych kultur, ale po namyśle… to wszystko przez Cartagenę!
Już po wyjściu z samolotu uderzyły mnie pewne podobieństwa, po paru tygodniach widzę ich na tyle dużo, że nic dziwnego, że się tak szybko przyzwyczaiłam. Zaczynając od lepkiego powietrza i swojskiego smrodku na nadużyciu pietruszki w kuchni kończąc, wszystko mi przypomina Kolumbię ;) No bo i szczury i karaluchy na ulicach, wszechobecne plastikowe krzesełka, budki z jedzeniem oraz mototaxi, ciągłe zagadywanie do mnie, luźne podejście do mody… Oczywiście podobieństwa są bardzo ogólne, ale przestaję widzieć szczegóły. Tak to chyba jest jak się gdzieś mieszka, a nie tylko odwiedza.
Jak więc wygląda mój dzień powszedni, że jest tak przyjemnie? Zacznę od tego, że nie gotuję i nie sprzątam. Do pracy idę pieszo 3 minuty. Po drodze mijam malutkie sklepiki i restauracyjki, babuszki wesoło do mnie machają; jak wyjdę odpowiednio wcześnie to jeszcze zobaczę szczury i dostawę krabów. W pracy wszyscy siedzimy w jednym biurze, jest wesoło :) O 10 pierwsza przerwa – na kawę lub sok z trzciny cukrowej z budki ulicznej, lub przekąski (smażone na głębokim tłuszczu albo owoce) z drugiej budki. O 12 lunch, na który idziemy przeważnie całą grupą obcokrajowców. O 16 koniec, a zostają mi jeszcze dwie godziny słońca! No to spacerek po parku, albo kolejna kawusia w kawiarence, spotkanie ze znajomymi. Ot, takie lenistwo :) Może dlatego jeszcze nie wybrałam się na zwiedzanie Saigonu (wstyyyd, ale nadrobię, mam w końcu dużo czasu).
Jakbym miała na coś ponarzekać, to hałas… w tym mieście nie ma spokoju, trzeba wyjechać poza.
W soboty przeważnie jest mało pracy, więc można sobie pozwolić na większy luz, dlatego ostatnio urządziliśmy pokaz ao dai – zdjęcia w galerii.