Ponad pół roku w Saigonie już minęło, pora najwyższa w końcu napomknąć co w tym Saigonie jest, poza jednym muzeum, chaotycznym ruchem i wieloma restauracjami.
Centrum jest wygodne dla turystów, można więc spokojnie wybrać się na spacer. Jednak ze względu na pogodę, należy być przygotowanym na spory wysiłek. Zazwyczaj motor zostawiam w okolicach Ben Thanh market i zaczynam od zwiedzania straganów. Głównie w celu zorientowania się co oferują, bo ceny na tym rynku są mocno wyśrubowane, i nawet zdolny negocjator straci. Za to atmosfera jest iście azjatycka – sprzedawcy czepiają się ramion, chwytają za ręce i zachęcają do podania swojej ceny na dany artykuł. Przeważnie jednak omijam ten punkt programu i idę ulicą Le Loi w stronę teatru. Po drodze zahaczam o koreańską piekarnię Tous Les Jours – punkt obowiązkowy dla osób stęsknionych za dobrym pieczywem lub ciastem.
Idąc dalej Le Loi dochodzi się do budynku rządowego People's Commitee. Przed budynkiem znajduje się uroczy i pięknie utrzymany park z mnóstwem motyli. Zdjęcia można robić tylko sprzed parku, bo przed fasadą ustawione są budki strażnicze. Kontynuując drogę Le Loi dochodzimy do teatru narodowego, przed którym ustawiane są różne propagandowe wystawy. Naokoło można podziwiać nowo postawione centrum handlowe Vincom Center, które świetnie wpasowuje się w klimat kolonialnej architektury francuskiej, najstarszy hotel w mieście – Saigon Intercontinental, a także uroczy Caravelle Hotel. Zazwyczaj obchodzę teatr i za parkingiem skręcam w prawo – w stronę parku w kształcie półksiężyca. Po drodze pora na pierwszy przystanek żeby kupić coś do picia (polecam 0 Jasmine Tea bez cukru, świetnie orzeźwia i gasi pragnienie). Ignorując intensywny zapach moczu dochodzi się do parku otoczonego nowoczesnymi wieżowcami. Po chwili wytchnienia w parku można spróbować przeprawić się na drugą stronę ulicy (trudne zadanie), aby popatrzeć jak ludzie łowią ryby w rzece Saigon...
Wracając, najlepiej tą samą drogą dochodzę do teatru, i mając hotel Saigon Intercontinental po jednej stronie, a Vincom center po drugiej, idę cały czas prosto. Po drodze pora na toaletę (Parkson City Plaza – centrum handlowe) i kolejną butelkę napoju. Dwie nowoczesne wieże zwieńczone falującym dachem na skos od Vincom Center to... Vincom Venter ^^ W tej okolicy, a zwłaszcza w Vincom Centers, znajduje się zatrzęsienie ekskluzywnych butików czołowych projektantów.
Idąc prosto dochodzę do placu z katedrą Notre Dame, a po jej lewej stronie znajduje się budynek poczty głównej z obsługą, która nigdy się nie spieszy i zawsze ma czas. Wszędzie w okolicy stoją straganiarze sprzedając co się da, od okularów przeciwsłonecznych (Gucci, Calvin Klein, itp. ;), po gofry i oczywiście pocztówki.
Kawałek za pocztą znajduje się Diamond Center, czyli kolejne luksusowe centrum handlowe, do którego warto wpaść w razie nagłej potrzeby.
Tuż przy katedrze znajduje się urokliwy park, jeśli przymknąć oko (tudzież nozdrza) na zapachy. Park pełen jest młodzieży i studentów, głównie muzykujących. Wystarczy się przysiąść, są bardzo sympatyczni, zawsze chętni do poćwiczenia angielskiego. Albo można sobie przykucnąć gdzie bądź i za chwilę sami się zjawią ^^
Park dochodzi do Pałacu Niepodległości, którego (wstyd) jeszcze nie zwiedziłam. Przeważnie gdy docieram do tego punktu a) jest już za późno b) jestem zbyt głodna/zmęczone. Park przecina ulica Pasteur, przy której mieści się jedna z moich ulubionych wietnamskich restauracji (adres: Pasteur 160). Wnętrze wystawne, a ceny normalne, idealne połączenie! No i oczywiście jest ngom (pyszne).
Z pełnym brzuszkiem idę prosto ulicą Pasteur, mijam skrzyżowanie z Le Loi (czyli już pętelka minęła), aż do następnego skrzyżowania z T. Th. Tiep. Na rogu tego skrzyżowania mieści się indyjska świątynia. To bardzo spokojne i zaciszne miejsce w centrum Saigonu posiada wspaniały taras na dachu. Świetne miejsce żeby podziwiać zachód słońca. A stąd już tylko 5 minut do parkingu.
Tak więc Saigon da się polubić. Może niekoniecznie pokochać, zwłaszcza gdy serducho się już podzieliło między kilka miast i miasteczek, ale zdecydowanie da się lubić. Natomiast zdecydowanie można się zakochać w tym trybie życia - niespiesznym i pełnym możliwości.
PODSUMOWANIE
najpiękniejsze w tej trasie jest to, że wszystkie atrakcje są bezpłatne :)
Woda: 4.000-6.000 VND
Herbata Jaśminowa: 9.000 VND
Epicki pączek w Tous Les Jours: 16.000 VND