Z pod bramy Phong Nha farmstay odjeżdża lokalny autobus do Hue. O 5 rano zapakowałam się w niego razem z tłumem Wietnamczyków i ich odwiecznymi kartonami i pudłami (z jakiegoś powodu nie podróżują z walizkami i torbami, ale właśnie styropianowymi pudłami, nawet gdy lecą samolotem). O 10 byłam już w Hue, i po szybkim prysznicu od razu ruszyłam zwiedzać, coby trafić na porę lunchu i uniknąć tłumów (taki wniosek po dniu poprzednim).
Hue jest względnie małe, ale w okresie panowania dynastii Nguyen (XIX wiek) było stolicą. Cesarzowie zostawili po sobie przepiękną architekturę i wyszukaną kuchnię. Perełką jest cytadela w której mieści się pałac cesarski i zakazane miasto, całość wpisana na listę UNESCO.
Mój plan zwiedzania nie był zbyt ambitny, bo tez nie miałam zbyt dużo czasu w Hue, to był mój ostatni dzień w podróży, skróconej o kilka dni z powodu długiego weekendu. Chciałam zobaczyć pałace i tyle. Spacerkiem, oganiając się od mototaksiarzy, wzdłuż rzeki, doszłam do cytadeli. Pierwsze co mi się rzuciło w oczy to wieża flagowa – z daleka wyglądała zupełnie jak el castillo z Cartageny, tylko że z flagą wietnamską. Wyciągam aparat żeby zrobić zdjęcie i ... bateria 0% i do tego brak miejsca na karcie... No i miałam dylemat, ale w końcu stwierdziłam że jest zbyt upalnie i mi się nie chce wracać do hostelu żeby podładować baterię.
Idąc do bramy minęłam super nachalnych riksiarzy – chcieli mnie nabrać na stary numer: panienko, jest przerwa, pałac zamknięty przez godzinę, to może wykupisz przejażdżkę rikszą i wrócisz za godzinę?? Wszystko przez ten wielki aparat, wyglądam jak naiwna turystka ^^ Pałac oczywiście nie jest zamykany w porze lunchu.
Już brama do części pałacowej cytadeli robiła niesamowite wrażenie (chociaż była w remoncie). Pałac cesarski nie przypominał mi niczego innego co widziałam w Wietnamie, z wypolerowanym na wysoki połysk frontem, z bardzo klimatycznym drewnianym wnętrzem i czerwonymi kolumnami. Przystanęłam żeby obejrzeć prezentację na temat budowy i rozmieszczenia budynków gdy nagle poczułam że ktoś stoi koło mnie zdecydowanie zbyt blisko, biorąc pod uwagę ile jest przestrzeni naokoło. Obracam się lekko – pstryk, fota... Nawet w tak pięknym pałacu, z wszechobecnymi znakami z zakazem fotografowania, nie mogli się powstrzymać. No nic – samoocena kolejne +50 ;)
Po wyjściu z pałacu wychodzi się na pawilony mandarynów i jakieś kolejne pawilony i na samym końcu powinno być zakazane miasto. Są fundamenty i parę kamieni. Francuzi zniszczyli cytadelę w 1885 roku, a potem Amerykanie zbombardowali Hue po ofensywie Tetowskiej. Prace rekonstrukcyjne posuwają się powolutku do przodu. Chodząc po tych lakierowanych na czerwono pawilonach i pałacach matki cesarza, i teatrze, i dziesiątkach innych budynków rosła we mnie frustracja – po co niszczyli te przepiękne budynki, no po co? Francuzi i tak już opuszczali Wietnam, a Amerykanie zbombardowaniem Hue zbulwersowali swój kraj i opuścili Wietnam niedługo potem.
Mój mało ambitny plan nie wypalił – na zwiedzenie pałaców i świątyń poświęciłam ponad 3 godziny, a myślę że można by jeszcze długo chodzić, gdyby nie upał.
Orzeźwiłam się sokiem z trzciny cukrowej i ruszyłam na dalsze zwiedzenie cytadeli. Poza pałacami cytadela jest najeżona zabytkami, w tym bardzo interesujące muzeum poświęcone erze cesarzy Nguyen. Można tam zobaczyć między innymi szaty cesarskie (mocno haftowane i maleńkie takie ^^).
Energia ze mnie uszła w tym upale, osiadłam w pierwszej restauracji po drodze do hostelu. Zamówiłam kawę z mleczkiem kondensowanym, przystawkę i danie główne. Nie pamiętam zupełnie co zamówiłam, ale było pyszne. Zresztą jak wszystko co jadłam w Hue. Kuchnia z Hue jest najbardziej zróżnicowana i chyba najbogatsza z wszystkich regionów Wietnamu. Po prostu eksplozja smaku!
PODSUMOWANIE
Bilet wstępu do kompleksu pałacowego – 105tys. VND
Kawa+obiad – 80tys. VND
24.05.13 - Weszłam na geobloga żeby poczytać blogi moich ulubionych podróżników - a tu niespodzianka, oba moje blogi w czołówce, na 1 i 2 miejscu! Piękny prezent imieninowy :D Dziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję tym którzy dzielą ze mną tę podróż, poświęcają czas na poczytanie, skomentowanie i zostawienie oceny! To niesamowite :)