Geoblog.pl    zuzkakom    Podróże    Wietnam Vietnam Вьетнам ... i dalej!    Motorem do przyl. Ca Mau - dzień 1
Zwiń mapę
2014
27
kwi

Motorem do przyl. Ca Mau - dzień 1

 
Wietnam
Wietnam, Trà Vinh
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 81846 km
 
Motor: Yamaha Nouvo 2003r (110cm3)
Trasa: Saigon - Tra Vinh
Km: 180
Przeprawy promowe: 6
Tankowanie: 1
Spotkani obcokrajowcy: 1

To była jedna z tych podróży które w pamięć wżynają się gwałtownie i zdecydowanie, znajdują sobie tam wygodne miejsce, takie tuż pod ręką, i siedzą tam tak żywe i świeże jak pierwszego dnia. Wspomnienia pchają się same przed oczy, i staję przed trudnym zadaniem - opisać tą najbardziej oryginalną z moich podróży po Wietnamie, te unikatowe krajobrazy, spotkania, wrażenia.

Delta Mekongu, nie licząc kilku gór w jej północnej części, to teren płaski, obficie zalewany i uprawiany. Sieć dróg jest dobrze rozwinięta, bo ryż, arbuzy, krewetki, anchoa i wszelkie inne dobra trzeba jakoś przetransportować do Saigonu. Z moimi towarzyszami Maciejem i Pawłem postanowiliśmy nie korzystać z tych dróg. Chcieliśmy zobaczyć autentyczną deltę Mekongu, taką do której nie dotrze się autobusem czy z wycieczką. Wytyczyliśmy trasę wzdłuż wybrzeża, przecinającą Mekong kilkakrotnie.

Starą wojskową drogą wydostaliśmy się z Saigonu. Droga z jednej strony przyozdobiona była flagami na święto Zwycięstwa, z drugiej biegł kanał, przy którym wypalano trawę. Dym zwiewało nad jezdnię, tworząc piękne obrazy, z powiewającymi flagami i motorami co jakiś czas wyłaniających się lub ginących w dymie. Wyjechaliśmy na pola ryżowe, a po jakimś czasie z lewej strony zobaczyliśmy morze. Niesamowite, jak szybko zmienia się krajobraz w tym regionie. Ludzie początkowo pozdrawiali nas z pobocza, machając, czasem krzycząc hello! Po jakimś czasie zaczęli się tylko gapić z rozdziawionymi buziami, zwłaszcza widząc Macieja na przodzie konwoju – przy jego wzroście i masie robił takie wrażenie, że na mnie nikt nawet nie patrzył.

Przy morzu zaczęła się strefa smrodu. Smrodu tak potężnego, że boję się przyrównywać go do czegokolwiek, żeby Wam nie obrzydzać dnia. To rybki anchoa suszące się na poboczu drogi. W takich oparach dojechaliśmy do epicentrum fetoru. W porcie rzecznym z którego odchodził nasz prom akurat trwał rozładunek anchoa. Kobiety, mężczyźni i podrostki uwijali się, ładując po kilka koszy na motory, wypychając je pod górkę i zbierając z ziemi co wypadło. Było południe, słońce grzało bezlitośnie, potęgując zapaszek i grzejąc nam grzbiety. Miejscowi zaprosili nas pod daszek. Zaskakujące, że zaledwie kawałek od Saigonu akcent jest już zupełnie inny. Ale jakoś zrozumieliśmy, że poprzednim promem odpłynęli Włosi na motorach.

Na prom wjeżdżało się przez wodę. Serducho waliło mi jak szalone, i wskakiwało do gardła przy każdej większej fali obijającej się o koła. Wysadzili nas na wyspie pośrodku jednej z odnóg Mekongu. Odetchnęłam głęboko, czując się bezgranicznie szczęśliwa. Wiatr w oczach, owady w zębach, rzężący silnik i cudne widoki – moja definicja szczęścia!

Wysepkę pokonaliśmy szybko, ale znaleźć przeprawę promową nie było wcale łatwo. Znak przeprawy stał przy moście gęsto obrośniętym krzakami z każdej strony. Znowu zdaliśmy się na sympatycznych mieszkańców delty. Szybko nauczyliśmy się też, że można śmiało pytać, ale lepiej nie pokazywać mapy. Wygląda na to że nie są zbyt obeznani z mapami i tylko im mieszaliśmy pokazując jakieś punkty na komórce. Ale się udało – wyspiarz wskazał nam najbardziej nieprawdopodobny kierunek – wąziutką ścieżkę między polem a kanałem. Po pewnym czasie faktycznie dojechaliśmy do promu – kutra, na który motory wciągali po desce, osłupiałam na ten widok. Nauczyłam się szybko kolejnej rzeczy – miejscowi wiedzą doskonale co robią, nawet jeśli wygląda to karkołomnie, więc najlepiej zejść im z drogi i pozwolić pracować. Szybko wciągnęli nasze motory na łódź, i wtedy spod wiaty wyszedł obcokrajowiec. Okazuje się że wycieczka Włochów to był jeden Szwajcar, i nie na motorze a na rowerze. Lądem ze Szwajcarii przyjechał, co za unikat!

Kolejna droga, kolejne zmieniające się widoki, zapach krewetek i smrodek ryb. Tak dotarliśmy na kolejną wysepkę, gdzie niestety uciekł nam prom i utknęliśmy na całą godzinę. Miejscowi znowu okazywali nam dużo względów, ale szybko się przyzwyczaili i z kolei my mogliśmy się przyglądać partyjce xiangqi (chińskie szachy, bardzo popularne tutaj). Z powrotem na lądzie zaczęły się pola uprawne, głównie arbuzy, oraz solanki, na których okutane od stóp do głów postacie zbierały sól. To właśnie tu zrobiłam moje zwycięskie zdjęcie.

Oryginalnie zakładaliśmy nocleg w starym francuskim resorcie nad morzem, ale nie chcieliśmy jechać po ciemku. Drogi w tym regionie są nieoświetlone, a nietrzeźwi kierowcy trafiają się częściej niż trzeźwi. Zatrzymaliśmy się w Tra Vinh w sympatycznym hoteliku w apartamencie dla VIPów za 7$ od osoby. Kolacja to była istna uczta, ze ślimakami w trawie cytrynowej, kałamarnicy, so huyet (krwawe małże) i krewetkami.

PRZYDATNE INFO

Google maps w Wietnamie jest bardzo niedokładne i nie raz i nie dwa nas zawiodło. Bez znajomości języka nie odważyłabym się wyruszyć na taką wycieczkę (Maciej mówi, nie ja ;)
Wietnamczycy uwielbiają dobrze pojeść, ale aplikacje typu 4square nie są tu jeszcze popularne. Najłatwiej ocenić czy restauracja jest dobra po ilości klientów.
Stacji benzynowych jest mnóstwo, a jak akurat nie ma to często przy drodze sprzedają paliwo z butelki. Nie wszystkie stacje jednak mają benzynę 95, a na 92 niestety motor może przymulać.
Yamaha Nouvo to oczywiście skuter, ale ze względu na pojemność silnika jest klasyfikowany jako motor i jest na niego wymagane prawo jazdy. Na motorki do 50 cm3 w Wietnamie nie wymaga się prawa jazdy.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (20)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
Marek.
Marek. - 2014-09-06 18:17
Gratuluję wspaniałych widoków, robisz coraz lepsze zdjęcia.A miejscowym faktycznie lepiej nie przeszkadzać, tak żyją od lat i dają sobie doskonale radę.
 
tealover
tealover - 2014-09-09 09:04
wiec to stąd pochodzi konkursowe zdjęcie!
 
 
zuzkakom
Zuzanna Komuda
zwiedziła 6.5% świata (13 państw)
Zasoby: 147 wpisów147 718 komentarzy718 1921 zdjęć1921 10 plików multimedialnych10
 
Moje podróże
09.01.2011 - 20.01.2012