Geoblog.pl    zuzkakom    Podróże    Wietnam Vietnam Вьетнам ... i dalej!    Motorem do przyl. Ca Mau - dzień 3
Zwiń mapę
2014
29
kwi

Motorem do przyl. Ca Mau - dzień 3

 
Wietnam
Wietnam, Nam Can
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 82053 km
 
Skuterek: Yamaha Nouvo 2003r
Trasa: Bac Lieu – Nam Can
Km: 140
Przeprawy promowe: 4
Tankowanie: 2
Spotkani obcokrajowcy: 0
Darmowe posiłki: 2
Godziny spędzone w drodze: 8

- No, dzisiaj tylko jedna przeprawa! - powiedział Maciej śledząc naszą trasę na google maps podczas śniadania. Wybraliśmy miłą restaurację przy rezydencji syna najbogatszego Wietnamczyka z pocz.XX wieku, nazywanego księciem Bac Lieu, o ciekawie brzmiącym dla Polaków imieniu Huy... Po raz kolejny google maps nas zmyliło oczywiście, ale mi to wcale nie przeszkadzało, przeprawy promowe dla motorów są dla mnie czymś tak egzotycznym, że aż atrakcją samą w sobie.

Ponownie odbiliśmy od cywilizacji w stronę morza, po drodze zahaczając o hiper tandetna pagodę, coś pośredniego między Licheniem a Disneylandem, i dalej rozbudowywaną. Odwiedzających nie brakowało.

Droga była szeroka i przyjemna, ale na wielu odcinkach jeszcze w budowie. Wytrzęsło mnie, ręce zaczęły drętwieć, a kurz pokrył mnie szczelną pokrywą. Pod koniec dnia moje spodnie były aż sztywne, i jak możecie sobie wyobrazić nie pachniały najpiękniej. Na dużym rozwidleniu zatrzymaliśmy się aby zapytać o drogę. Google maps na wprost pokazywało białą plamę akurat tam gdzie chcieliśmy przejechać. Wydawało się logiczne że tam musi być droga, z jednego miasta do drugiego, bo przecież nie jeżdżą naokoło..? A jednak! W pagodzie bardzo przejęty jegomość wytłumaczył nam jak mamy jechać, po czym szybko przeszedł do propozycji lunchu. Uwielbiam domowe jedzonko wietnamskie, ale zawsze mam problem z jedzeniem mięsa jeśli jest obwieszone tłuszczem i skórą… Na szczęście w pagodzie serwują tylko wegetariańskie potrawy. Nagle sala jadalna zaludniła się mężczyznami, a kobiety zaczęły podawać do stołu. Jako gość mogłam siedzieć razem z mężczyznami przy stole, a pozostałe kobiety przyszły dopiero jak my już kończyliśmy. Jeszcze czuję smak zupy z kapusty, pomidorów i ananasa, idealnie wywarzonej, słodko-kwaśnej.
Krajobraz znowu się zmienił – odbiliśmy na węższą drogę, ze świeżo pomalowanymi drzewami, flagami wywieszonymi na słupach i kwiatami, polami i małymi jednopiętrowymi chatkami, widok prawie że sielankowy.

Kluczyliśmy po okolicy szukając promów, bez pomocy lokalnych mieszkańców pewnie do dzisiaj byśmy się błąkali. Raz nawet trzeba było przejechać komuś przez podwórko aby dotrzeć do promu, bez podpowiedzi raczej nie wpadlibyśmy na ten pomysł.
Po kolejnym promie ponownie zmienił się krajobraz, tym razem na nieco bardziej ponury. Droga ułożona z betonowych płyt wiła się pomiędzy kanałami a ubogimi chatkami. Mieszkańcy przesiadujący na obejściach swoich skromnych domostw pozdrawiali nas wesoło, lub rozdziawiali buzie w zdziwieniu. Pokonaliśmy dziesiątki stromych mostków, czasem aż trudno było uwierzyć że te konstrukcje są w stanie wytrzymać ciężar motoru z pasażerem. Podczas przekraczania jednego z takich mostów zaczęło siąpić z nieba. Niezdecydowani czy dojedziemy do jakiejś kawiarni czy wyciągać peleryny staliśmy na moście, gdy z dołu zaczęli nas przywoływać do siebie ucztujący panowie. Grillowali krewetki na doniczce, krążył również kielonek. Odmachałam radośnie, a że deszcz przybrał na sile, szybko zdecydowaliśmy się przyjąć zaproszenie. Kielonek z prędkością błyskawicy powędrował w moją stronę – ciepła wódka ryżowa, o matko, co za paskudztwo. Do dziś pamiętam kaca po popijawie z teściem Macieja, ale nie chciałam urazić gospodarzy, więc wychyliłam kielonek, zagryzłam krewetką i przywołałam uśmiech na twarz (chyba…). Miejscowi przywitali to uśmiechem, i tak po kolei każdy z nas musiał wypić, a potem od początku kolejka… Wymigałam się od następnych tłumacząc że prowadzę motor. Koledzy wymigać się jednak nie mogli, więc jak tylko deszcz ustąpił, pożegnaliśmy sympatycznych gospodarzy zanim nas upili.

Warto w tym momencie zastanowić się nad definicją biedy – czy myśląc o biednych Wietnamczykach wyobrażacie sobie mężczyzn siedzących na ganku drewnianej chaty na palach nad śmierdzącym kanałem, grillujących krewetki i popijających wódkę? Ze smartphonem żeby móc Was dodać na facebooku..? Bo taki teraz mam obraz kiedy myślę sobie o biednych mieszkańcach delty Mekongu. To, oraz wielki uśmiech i ogromna życzliwość!

Po tej betonowej drodze i tysiącach mostów w głowie mi dudniło (może kojarzycie takie drogi? Łączenia płyt nigdy nie są idealne, więc jadąc po nich motorem rozlega się wieczne du-dum du-dum, a motor nieprzyjemnie podskakuje). Może kilometrowo trasa nie była długa, ale z pewnością ciężka. Mocno zmęczeni dotarliśmy do Nam Can, miejscowości wypadowej na przylądek Ca Mau. Cel prawie osiągnięty!

A co aktualnie słychać u Saigonistki Zuzy? Zapraszam na stronę facebook zuzkakom, gdzie zamieszczam co aktualnie porabiam, interesujące newsy i użyteczne info, które nie do końca pasuje na geobloga:
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (18)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (5)
DODAJ KOMENTARZ
zula
zula - 2014-09-27 17:20
Świetnie opisałaś i zdjęcia są na 5...GWIAZDEK!
 
Marek
Marek - 2014-09-28 09:44
Ciekawy pomysł, motorem przez Wietnam, mała prędkość i brak blachy dookoła głowy gwarantuje lepsze zjednoczenie się z otoczeniem.Ale wódka ryżowa i jazda to trochę za dużo. Do krewetek nic nie mam.
 
Wienia
Wienia - 2014-09-28 10:18
Jedna z wycieczek , których nie znajdziesz w przewodnikach a będziesz miło wspominać.
Widać koledzy też zadowoleni :)
SUPER !
 
tealover
tealover - 2014-10-01 05:24
Świetne zdjęcia!
A jak się jedzie takimi drogami minivanem to tak dziwnie stuka wszystko. Bardzo tego nie lubię!
 
mirka66
mirka66 - 2014-10-17 11:03
Ale fajnie.Lubie takie miejsca.
 
 
zuzkakom
Zuzanna Komuda
zwiedziła 6.5% świata (13 państw)
Zasoby: 147 wpisów147 718 komentarzy718 1921 zdjęć1921 10 plików multimedialnych10
 
Moje podróże
09.01.2011 - 20.01.2012